niedziela, 17 lutego 2013

13. Memories of the birth of a monster

Budzę się nad ranem. Zgarniam czyste rzeczy i w bokserkach idę do pokoju Jay'a. Na palcach wchodzę do łazienki. Biorę prysznic. Woda zmywa ze mnie choć na chwilę problemy czy troski. Wysuwam się z kabiny prysznicowej i wycieram się. Po chwili zakładam rzeczy i ręką czeszę włosy. Zatrzymuję się na chwilę aby spojrzeć na swoje odbicie. I wszystko do mnie wraca.
- Nathan, proszę cię! Nie rób mu nic złego! - krzyczała Jessica a ja prychnąłem. Wziąłem z kuchni nóż i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Blondynka wybiegła za mną i próbowała zatrzymać.
- Nie, Jess. - warknąłem.
- Nathan, proszę! Nie chcę abyś siedział w więzieniu  - błagała ale ja ją odepchnąłem. Przeszedłem kilka przecznic. Stał na boisku z kolegami. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zagwizdałem na niego, a kiedy ten się odwrócił, wbiłem nóż w jego brzuch. Splunął krwią i opadł na ziemię. Zadałem dwie rany w klatkę piersiową. Jego "przyjaciele" uciekli. Patrzyłem z nienawiścią w oczach na to jak się wykrwawia. Na to jak płaci za krzywdę mojej siostry. I wtedy we mnie narodziła się cząstka potwora. 
Przecieram oczy i wzdycham. Wychodzę z łazienki a Jay z uniesioną brwią na mnie patrzy. Wywracam oczami i schodzę na dół. Wstawiam czajnik a do kubka wsypuję kawę rozpuszczalną. Zalewam i wlewam śmietankę do kawy. Parujący napój stawiam na stole przy którym siadam.
- Jesteś nic nie wartym bachorem, który myśli że z marzeń będzie się utrzymywać. - wycedził mój ojciec patrząc na mnie z odrazą. - Nie wiem czemu ciebie matka dalej trzyma. 
- Zamknij się. - wychrypiałem a on tylko się zaśmiał.
- Zniszczę ci życie, Nathan. - warknął. - Odbiorę przyjaciół, dziewczynę, wyrzucę pianino. Jesteś słabym dzieciakiem. - wstał i wyjąwszy pałkę baseballową, zaczął nią uderzać o pianino. Zrobiłem się czerwony na twarzy, mój ojciec coś takiego zrobił... Wściekły do granic możliwości, chwyciłem figurkę golfisty i uderzyłem w tył głowy. Krew trysnęła a On osunął się na ziemię. Splunąłem na niego. Potwór, ukrywający się we mnie, wyszedł na powierzchnie.
Kończę pić kawę, naczynie odstawiam do zmywarki. Zakładam buty i skórzaną kurtkę. Mój wzrok omiata pokój. Biorę z szafeczki klucze i wychodzę na zewnątrz. Zamykam drzwi i idę. Nie wiem gdzie dokładnie, po prostu idę przed siebie. W kierunku zapomnienia.
- 1,2,3. W lewo zwrot! - krzyczał w mojej głowie głos płk. Gadsoona. - Przeładuj broń! - wykonywałem idealnie jego polecenia. Nie miałem wolnej chwili, przynajmniej nie starałem się o nią. 
- Nathanie Sykesie. Zostajesz przydzielony do oddziałów specjalnych wojska armii Królewskiej. 
Te kilka słów sprawiły iż wykwitł uśmiech na mojej twarzy. Pierwszy raz od kilku lat. 
Misje były ciężkie. Afganistan, Pakistan, Kair, Moskwa... Aż w końcu trafiłem na Marca Delgado. Szefa prywatnej, tajnej i specjalnej agencji do zadań specjalnych. Wypuścili mnie z wojska i wstąpiłem do agencji. Z miesiąca na miesiąc byłem coraz bardziej dobry, aż w końcu stałem się najlepszy. 
Opieram się o ścianę jakiegoś budynku, bliżej mi nieznanego. Wspomnienia nie ranią mnie, przypominają mi tylko kim jestem. Że jestem potworem.


No... To takie przybliżenie przeszłości Nathana...
Zdziwieni że był w wojsku? xd
Jeśli czytacie, to skomentujcie. Wystarczy zdanie, dzięki temu wiem kto to czyta. :3
Do następnego.

9 komentarzy:

  1. Omatko, to smutne że miał taką przeszłość. :C
    No i nie wiem co mam tu napisać. ;o
    wena mnie opuściła.
    ale to taki twardziel teraz. ;3 to słodkie, ale i smutne. Tak, nie wiem co pisze.
    weny<3

    OdpowiedzUsuń
  2. O jezu, jego przeszłość - Brak mi słów
    Nie mam pojęcia jak to skomentować...
    Więc napisze tylko trzy słowa Cudowny dział i Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebistyyy ;***
    Ojeju biedny Nath ;(
    Ten Jego Ojciec to jakiś potwór...
    Szkoda Nath'a ;***
    Czekam na next'a ;***
    Weny ;***

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Yo no creo en lo que leo. Esto es fantástico. Creo que debo retirar mi, detectada por el hecho de que mi historia es horrible. Usted es mi escritor favorito. No me puedo imaginar lo que se sienta en su cabeza. ¿Qué más puedo decir favorito fantástico.
    Dobra wyczerpałam moje zdolności językowe. Taaaa... jakbym je miała. xD Trzy zdania na krzyż umiem i się chwalę.Beznadziejna ja.
    Dobra teraz piszę po polsku - ten język jeszcze w miarę ogarniam.
    Nathan jako brat - nieżle.... "Tamten chłopcyk pociągnął mnie za warkoczyk..." i zaraz braciszke poszatkuje gościa na kawałki... No ejjj... Dobra nie wypowiadam się. Los obdarzył mnie tylko denerwującą młodszą siostrą. Jak byłam mała to dręczyłam rodziców, że chcę starszego brata xD W sumie jak teraz tak o tym myślę to wcale głupie to nie było...
    Tajemnica ojca Nathana... Wreszcie wiemy co się z nim stało - dostał prosto w potylice, śmierć na miejscu... W sumie co się dziwi jak ktoś ci całe życie mówi, że jesteś zerem (nie każdy ma tak odporną psychikę jak ja)^^ALE ŻEBY OD RAZU ZABĆ? Można było poważnieokalećzyć, ale tam proszę bardzo Nathanie rób jak chcesz. Nie wiem czy ten chłopak zrobił to świadomie czy też nie, ale zrobił się takim jakim chciał ojciec. Przykro mi bardzo. Zamienił pianinko (marzenia) na spluwę (rzeczywistość) - wojsko, dyscyplina. A propo wojska to jednak Nathan nie tak sam z siebie, z talentu tylko wyszkolony. Kto by pomyślał?
    Wspomnienia nie ranią - one przypominają, czy ja wiem w takim razie wolę nie pamiętać, chociaż lepiej nie. Trzeba pamiętać, a potem stać się zgorzkniałym staruszkiem.
    Nom komentarz napisany tak za obrazowo jak na mnie, ale nadal widać, że mój (a miałam inaczej pisać -,-). Cóż no jak zwykle napisane fajnie.... (patrz j.hiszpański u góry). No to by było narazie na tyle:) Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  5. WCALE KURWA NIE ROBIĄ buuu . ;((

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :D
    Może i potwór ale jaki przystojny ^^
    Makabryczna przeszłość...
    Czekam na następny :)
    Weny xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Natha :c Świetny rozdział , czekam na nexta <3 WEEEENY :***

    OdpowiedzUsuń
  8. o losie... Nathan to się powinien szykować do psychiatryka... On musi skończyć z tym raz na zawsze... Przecież problemów nie rozwiązuje się przemocą, i jeśli on myśli, że jak pójdzie do kogoś i tego kogoś zabije, to jego problemy rozpłyną się w powietrzu jak bańki mydlane, to się grubo myli! -.- Po prostu wkurzyło mnie jego zachowanie! On musi się zmienić! I to jak najszybciej! -.- A rozdział jest świetny! :* Pomimo, że jego przeszłość nie była zbytnio... hm... przyjemna? To jednak cieszę się, że ją poznałam. :) Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to bym powiedziała że Nathan nadaje się tylko do psychiatryka .... No ale ty tak chyba nie myślisz o tym albo jednak ....niewiem co myślisz ale wiem jedno : masz.talent do pisania i nie warnuj tego i co ja moge jeszcze powiedzieć . A no tak CZEKAM NA NEXTA :)

    OdpowiedzUsuń