wtorek, 29 stycznia 2013

2. Girl let me love you.

Każdy kolejny łyk alkoholu mnie odurzał, sprawiał że czułem się niepokonany. Wreszcie na horyzoncie się pojawiła Hope, ale jest... nieosiągalna. Nie dla mnie. Rzucam o ścianę pustą butelką bourbonu. Rozbija się na kawałki. Tom kładzie rękę na moim ramieniu, a ja wzruszam ramionami. Dlaczego miłość musi być do bani? Idę do pokoju, po czym kładę się na łóżku, i jak bachor zasypiam.
Budzę się ze strasznym bólem głowy. Normalne. Wstaję, przebieram się i idę do kuchni wziąć tabletkę. Broń spoczywa w mojej kieszeni. Słyszę dzwonek do drzwi, mozolnie je otwieram. Unoszę brew kiedy widzę przed sobą trzy dziewczyny. 
- Nie zabiłeś mnie. Znaczy więc to że masz dobre serce. - stwierdza Cat a ja śmieję się szyderczo. Wpuszczam je do środka. Chłopacy gromadzą się w salonie, naprzeciw gości. Dziewczyny patrzą po sobie niepewnie. Przed nie wychodzi Hope.
- Z pewnością widzieliście zdjęcie. To od nas. Uważamy że powinniśmy jakoś połączyć siły. To spisek. - mówi cicho.
- Tak, jasne. Już ci wierzę. - warczy Jay a ja piorunuję go wzrokiem.
- Nie to nie. My was ostrzegałyśmy - rezygnuje Blaire ale Hope zatrzymuje ją.
- Ok. Jutro wieczorem wszyscy się spotkajmy. - mówię a panna Fay uśmiecha się. Wychodzą a Jay ciężko upada na kanapę. Kiwam głową, jakbym karał małe dziecko. Wychodzę z domu i idę w stronę centrum. Rozmyślam o Hope. Wchodzę do sklepu i kupuję dwie paczki papierosów. Płacę i wychodzę. Kieruję się do parku, gdzie siadam na ławce i odpalam jednego papierosa. Zaciągam się, przymykając lekko oczy. Znów Ona zaprząta moją głowę. To denerwujące. Po kilku minutach gaszę papierosa i wkładam ręce do kurtki. Nudzę się, moje oczy wpatrzone są w ziemię. Ktoś siada obok mnie, spoglądam na tą osobę.
- Nathy, ty tutaj siedzisz? - śmieje się dziewczyna. A jednak pamięta.
- Tak, nie mam co robić. - wzruszam ramionami a ona mnie dźga w udo.
- Oj. Masz mnie. Tak, wiem, źle zrobiłam że wyjechałam. Ale wtedy się bałam i w ogóle tak wyszło... Przepraszam. Możemy to naprawić. - uśmiecha się blondynka.
- Dobrze. Naprawmy to. - na moją twarz wkrada się perlisty uśmiech. 
- To do jutra. - Hope kiwa mi na pożegnanie i odchodzi. Ja również wracam do domu, ale moja intuicja nie daje mi spokoju. Rzeczywiście, mam racje. Ktoś za mną idzie cały czas. Specjalnie skręcam w zaułek. Dochodzi do mnie. Odwracam się gwałtownie, uderzam go w twarz. Wbijam nóż w jego brzuch i uciekam.


Lol. 
Tylko tak skomentuje to xd
Jeśli czytacie to, to komentujcie. Proszę :3
Dzięki temu wiem, czy jest sens pisania. ^^
Blog z imaginami --> thewanteddreams.blogspot.com

8 komentarzy:

  1. LET'S GET DRUNK.
    TAK.
    NATHAN MA RACJĘ. CAŁKOWITĄ. MIŁOOŚĆ JEST DO BAAAAAANI. ^^
    A jednak jestem za Jay'em. Nie ufałabym im tak szybko. Na początku sprawdziłabym, że są godne zaufania. ^^
    nooooooooooooo
    to weny<3

    OdpowiedzUsuń
  2. no no no wooow :) ale czemu do cholery on im tak szybko zaufal!!! ja wiem ze milosc robi swoje ale bez jaj ;) zeby sie tylko nie wkopali za bardzo...
    a tak wgl to kogo on tam dzgnal....ajj intryguje mnie to coraz bardziej...;)
    weny weny weny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co Ci powiem... Za każdym razem, kiedy odwiedzam Twojego bloga i mam za zadanie go skomentować, to nie wiem czemu, ale sama się do siebie uśmiecham... Widzisz ile radości mi przynosisz! ;D Ale wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, iż tutaj mogę tak naprawdę napisać to, co myślę (oprócz mojego bloga oczywiście ^^) :D Ale do rzeczy, bo założę się, że nikt nie chciałby o mnie słuchać... Sykes pijący często alkohol... Sykes palący papierosy... Takiego Sykes'a jeszcze nie znałam! :D Oczywiście ja (jak zapewne niektórzy powiedzą, matka Teresa z Kalkuty -.-) nie pochwalam stosowania używek i w ogóle... ale taki Nathan mi się podoba! :D Znaczy wiesz... Chodzi mi oto, że to jest wersja 'badboy' a takiego jeszcze nie było^^... chyba... xd Dobra może i jestem łatwowierna, to jedna z moich wad, ale ja naprawdę wierzę Hope... Może one jednak chcą dobrze? Sama nie wiem... Bo tak się teraz zastanawiam... O tej ich ostatniej rozmowie w parku... Moze ona go śledziła? Chce go omotać i wykorzystać do swoich celów, jak szybkie zdobycie cennych informacji? mam taki mętlik w głowie, że to jest istna masakra. nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. ;/ w ogóle znowu Sykes kogoś zabił! debilu ogarnij dupę, bo miejsc na cmentarzach zabraknie! i chyba na tym zakończę, bo zaraz wyjdzie tak, że przejdę na stronę Jay'a o co w tej chwili bardzo łatwo. nie wiem, prześpię się z tym i w końcu dojdę do wniosku za kim mam stać murem w tej kwestii... rozdział jest świetny :** nie wiem czemu, ale strasznie mocno ciągnie mnie do tego opowiadania ^^ intrygi, zasadzki, romanse, zabójstwa i ta cała reszta... umiesz zaczarować! ^^ parasz się czarną magią kurde! :P Uwielbiam Cię po prostu, a to opowiadanie jest znakomite! :** Więc nie leń się i dawaj mi szybko następny rozdział.♥ muszę wiedzieć kogo tym razem zabije Sykes ^^ do następnego miśku.♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po stronie Toma.
    Zapytasz czemu?
    Bo on nic nie powiedział.
    A ja po prostu, no nikomu nie wierzę :(
    Nie potrafię, bo boję się, że zaufam tej złej stronie i co wtedy będzie? A ja nie lubię tego ;(
    Tyle razy się już myliłam, że więcej to kurwa nie można.
    No ale dobra, Nathan i Hope. Wydaję się ładne. Tylko sorry one miały zabić ich a oni je. Więc oboje mogą się w pewnej chwili z zimną krwią zabić. A tego obawiam się najbardziej. NIE CHCĘ TEGO! Ja nie lubię śmierci. To takie smutne jak ktoś ginie. Na przykład jakiś niewinny człowiek. Ja wiem oni tak robią. Ale to trochę pokręcone, żeby za nic zabijać. Mnie mogą zabić, nie obrażę się.
    Dziękuję.
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam taką schizofrenię po tym rozdziale, że naprawdę nie wiem już co mam napisać O.O. Te zachowanie Nathana. Dobra może zacznę inaczej. Upił się i ma broń w ręce!!!!!!!!!!! kto normalny by na to pozwolił? Witam w moim świecie.^^ Ta i ta piłka odbija o ścinę... tak wszystko pasuje. Miałeś rację w prologu - takiego nathana lepiej nie wkurzać.Ale ten tekst "Nie zabiłeś mnie, więc masz dobre serce"^^ Nathan zimnokrwisty? Coś mi się nie wydaje :)Ale dwie siatki - mordercy, snajperzy, a przychodzą do siebie jakby nigdy nic i jeszcze z pełną kulturką... :) Czy to spisek? Sama już nie wiem, ale nie wierzę tym dziewczynom, ani chłopakom, ani tym co te siatki stworzyli. Wogóle mało ufna jestem :( Co jeszcze? A tak "mój sklepik" - pracuje w zopatrzeniu - papieroski juz 50% taniej :)Wiem, że taki nie hronologiczny ten komentarz, ale wróciła mi na nie wena :) - są gorsze, ale nie wymuszone. Zawsze coś. Nathan jakiś szef czy jak? Wszyscy go słuchają i się podporządkują. "Nathy" -nie mogę ogólnie z tego zdrobnienia :) Snajper, morderca - Nathy Sykesik. :) Widać coś się kroi, ale przewodnicy grup (Nathan i Hope) jakieś złote serca mają. Ale i tak świetnie :) (coś sporo tych buziek, a ostatnio jak pisałam wypracowanie z polskiego to też chciałam je wstawiać^^ - brakowało tam ich). Pijany Nath, który ma zwidy odczuwa, że ktoś go śledzi - dobry jest - Naprawdę. Wchodzi w zaułek i zatapia nóż w brzuchu..... (fanki - wiem, że w twoim opowiadaniu nie są popowym zespołem, ale to było moje pierwsze skojarzenie). D;aczego nathan uciekł????????? Teraz już się nie dowiem... :( Coś wymyślisz, żęby zawrócił - prawda? ja muszę wiedzieć. Kto to był albo co to było? Piesio, kotek, mysz, śmieciarz, morderca, kto? Nathan astmatyk - pali, piję, biega a chodiz i żyje ^^ Bad Boy o złotym sercu. Ale on się boi jak odrazu leci z tym nożem. Cóż... sam tak robi toteż sytrach rozumiem. :) No myślę, że powoli zaczynam się leczyć z dołka komentarzowego.. Jeszcze trochę i powinny wrócić do swojejwcześniejszej głupiej wersji :D Do następnego... Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest wspaniałe *.*
    już sie zakochała, cała fabuła i Twój styl pisania.
    awww, coś wspaniałego.
    i Sykes taki bad boy,
    ochh, czekałam na coś takiego.
    to ten, aa
    końcówka jest zabójcza, tajemnicza.
    weny,weny. xx

    OdpowiedzUsuń